u misia i lali: ikony

Przeglądałam ostatnio sporo stron "modowych" i zauważyłam, że zwracam uwagę głównie na ubrania i stylizacje, a na modelki w ogóle, żadna "nie wpadła mi w oko" ;), kompletnie nie wiem, jakie modelki teraz są na topie, jak się nazywają...no dobra, żeby nie wyjść na kompletną ignorantkę - obiły mi się o uszy nazwiska polskich dziewczyn: Kasia Strus, Kasia Smutniak, Ania Jagodzińska i Magda Frąckowiak, ale na zdjęciach już ich nie rozpoznaję...wybaczcie. No i mocno widoczna jest Anja Rubik - więc wiem jak wygląda :)

żródło: apart.pl

Supermodelki w dzisiejszych czasach są świetnie opłacane, prezentują modę na najwyższym poziomie, są mocno wychudzone, czasami nie wiemy, czy to kobieta, czy mężczyzna i co najważniejsze dla niektórych, są celebrytkami! Ale to tylko moje zdanie na temat dzisiejszych supermodelek...

Za to kieeedyś było inaczej...Modelkowy boom zaczął się w latach 80, a w połowie lat 90, chcieliśmy już wiedzieć o tych dziewczynach wszystko. I właśnie modelki z tamtych lat, są dla mnie tymi ikonami. Moje topmodelki to: Helena Christensen, Linda Evangelista, Tatiana Patitz, Amber Valletta, Christy Turlington i oczywiście nie może zabraknąć Naomi Campbell, Cindy Crawford, czy Kate Moss. To są prawdziwe kobiety, bez photoshopa, z kobiecymi kształtami, dla mnie cudowne! Większość z nich, to piękne kobiety do dzisiaj, choć ich wiek to ok 40 lat, to dalej możemy je oglądać na okładkach pism, w reklamach, a także ciągle są ozdobą wybiegów mody.

A teraz pora na zdjęcia! Ale nie takie zwykłe zdjęcia. Zdjęcia cudowne! Jednego z najwspanialszych fotografów, którego uwielbiam - Petera Lindbergha. „Moje” ikony miały to szczęście, że właśnie Peter Lindbergh je sfotografował, co możemy podziwiać np. w albumie „10 women by Peter Lindbergh”, albo „Peter Linbergh – photographien”, czy „Peter Linbergh portfolio”. Zdjęcia są proste, prawdziwe i przepiękne.

Helena Christensen by Peter Lindbergh